Uwaga, audycja [nieczytelne] ASMR.
W odcinku 2. przenosimy się na krakowskie Zabłocie i transmitujemy biogram [nieczytelne] budynku, w którym mieści się galeria Nośna. Zamieszkują go na stałe m.in: rozkruszek mączny, rybik cukrowy, gołąb sierpówka, spuszczel pospolity, [nieczytelne] mysz domowa.
Wspólnie z nieożywioną [nieczytelne] tworzą rodzaj rzeźby dźwiękowej, której kształt próbujemy zmapować.
To się nie uda.
„Nagle zdało się czuć wicher, który napełnił ruchem cały dom”
Maksymalizując marzenie o przestrzeni można się boleśnie zawieźć, ale też doznać ekscytujących korzyści.. Określone rozłożenie drgań powietrza - to intencjonalne zestrukturalizowanie go w trójwymiarze - prowadzić może do całkowitego zneutralizowania krytycznej roli oparcia ciała o grunt. Gdy medytująca postać unosi się nad ziemią, porusza się swobodnie w układzie zmieniających się – lub nie – drgań, współistnieje fizycznie z projektowanym z wielu źródeł dźwiękiem.
Patrząc – tak patrząc! -na wyłaniający się obiekt dźwiękowy, doświadczamy jego jedynej realnej reprezentacji. Zostawiając na boku dyskusję o dźwięku o charakterze dokumentującym - będącym zapisem konkretnego układu - mamy do czynienia z właściwym realnym zjawiskiem, odbywającym się wyłącznie w danej przestrzeni. Nasz dźwięk ma nie tylko złożony kształt, ale też zasięg. To ciało które wklucza, obejmuje, ale to też ciało po którym można spacerować, przeturliwać się, przeczołgiwać. Można to ciało też przetańczyć, albo wespół tańcować. Przy czym mówiąc o tańcu mamy na myśli cielesne dzielenie przestrzeni z obiektem dźwiękowym. Sam na sam z układem drgań, w parach, trójkątach czy bardziej liczebnych grupach osób. Taniec poszerzamy o każde fizyczne uczestnictwo, nie koncentrując się wyłącznie na transowym replikowaniu układu mniej lub bardziej regularnych powtórzeń jakiegoś wymiaru naszej nieustanie zmieniającej choreografię bryły. Powtórzenie, czy rytm nie będzie naszym jedynym azymutem, ale dodatkowo będzie to energia i gęstość elementów penetrujących przestrzeń.
Do widzialności dźwięku, jego wizualnej semiotyki nawiązywać mógł Fryderyk Nietzsche. Jak wskazują nie tak już najnowsze badania [Annual Conference of The Friedrich Nietzsche Society, Manchester, 1996], bezpośrednią przyczyną śmierci filozofia była raczej obezwładniająca go choroba psychiczna, a nie jak wcześniej twierdzono kiła. Nietzsche skarżył się też w tym okresie na silne bóle oczu. Te nadwyrężenie zmysłów powiązać możemy z dużą rewolucją jakiej wtedy filozof dokonywał w swojej myśli. George Bataille napisał o jego chorobie: „człowiek wcielony również musi oszaleć”. Czy ogromna wyobraźnia niemieckiego filozofa pozwoliła mu w ostatnich latach życia „widzieć” dźwięk? Czy obrazy dźwięku powstające w jego wyobraźni konfliktując się z potokami myśli nie pogłębiły jego obłędu, a zbolałe oczy właśnie zwróciły się do tego skonfundowanego wnętrza? Być może właśnie dlatego, że widział obrazy fonemów własnych myśli, Nietzsche nie zaznał spokoju do końca życia.
Czy nie widzimy lub przestaliśmy widzieć dźwięki, aby zachować zdrowie psychiczne? Przykład Nietzschego nie powinien być dla nas odstraszający i nieroztropnie byłoby traktować ten kliniczny przypadek jako chorobę współistniejącą – tak groźnie dziś brzmiący termin. Być może, gdyby nie choroba, Nietzsche byłby w stanie przedstawić nam spójną teorię wizualności dźwięku, tym bardziej, że jako poeta i kompozytor bez wątpienia miał do tego kompetencje. Zobaczmy taki oto obraz: owo niepowstałe dzieło, porusza wyobraźnię społeczeństw ubogacone o tak kardynalne doznania estetyczne. Pionierska myśl filozofa przedostaje się do świadomości społecznej i dominuje w recepcji autora (daleko w tle pozostawiając insynuacje, że był on prekursorem ideologii łaszących się do niego zbrodniczych totalitarystów). Rozbudowane wspólnotowe – ale też jednostkowe – doświadczenie dźwiękowego ciała staje się normalną praktyką, nie tylko odświętną, a także codzienną.
Tylko czy potrzebujemy do tego „zdrowego” Fryderyka?
http://ipd.org.pl/
https://marcinbarski.bandcamp.com/
https://soundcloud.com/kompostownik
Praga, Lwów, Warszawa), muzyki do filmów i przestawień teatralnych, współtwórca festiwalu i oficyny wydawniczej Musica Genera. Jako muzyk współpracował z czołowymi postaciami muzyki improwizowanej i elektroakustycznej – Anna Zaradny, Burkhard Stangl, Jérôme Noetinger, C. Spencer Yeh, Kevin Drumm, Valerio Tricoli, Oren Ambarchi, Zbigniew Karkowski, Lasse Marhaug, Tony Buck.
https://robertpiotrowicz.bandcamp.com/
https://soundcloud.com/user-696584859
https://soundcloud.com/bec_zmiana/izabela-smelczynska
Prowadzony od roku 2018 cykl warsztatowo-koncertowy poświęcony teoriom i praktykom muzyki eksperymentalnej skupionym na koncepcjach uprzestrzenniania kompozycji dźwiękowych stworzonych dla wielokanałowego nagłośnienia. Łączy ideę prezentacji nowych projektów muzycznych z umożliwieniem artystom rozwijania przestrzennych aspektów kompozycji dźwiękowej i stworzeniem platformy współpracy pomiędzy młodymi muzykami, kompozytorami i artystami dźwiękowymi. Cykl jest kontynuacją idei Canti Illuminati Festivalu poświęconego prezentacji nowych zjawisk w muzyce elektronicznej oraz wrocławskiej tradycji kwadrofonicznej (prezentowanej w rozbudowanym programie podczas 14. edycji Sceny Dźwiękowej Przeglądu Sztuki Survival).
Zespół produkcyjny: Joanna Sokalska, Beniamin Głuszek, Jan Chrzan
organizator: Fundacja pozyTYwka
współorganizatorzy: Galeria Dizajn BWA Wrocław, Sympozjum 70/20
identyfikacja wizualna: Karolina Pietrzyk (karolinapietrzyk.info) + Gilbert Schneider (gilbertschneider.com) + Mateusz Zieleniewski (www.mzieleniewski.com )
Cykl współfinansowany ze środków Miasta Wrocławia | www.wroclaw.pl