wtorek, 15 października 2013

Jesienie Czarnego Latawca cz. I


Najbliższy piątek z Czarnym Latawcem - showcase oficyny Mikmusik podczas krakowskiego festiwalu Unsound i krótkie, acz intensywne występy mikowych rycerzy dźwiękowych. A w trakcie targów płytowych premiera albumu z okładką autorstwa Kamy Sokolnickiej.



Stay tuned!

czwartek, 22 sierpnia 2013

Wakacje z Czarnym Latawcem cz. II














Na zamówienie oficyny Mik Musik na Festiwal Tauron Nowa Muzyka Czarny Latawiec przygotował kompozycję bazującą na nagraniach z 14-letniego archiwum tej jakże zasłużonej dla polskiej muzyki oficyny. W ramach tego samego programu odbędzie się pierwszy polski publiczny występ grupy RSS B0YS. Zapraszamy w piątek od godziny 20 na scenę SHOWCASE.









piątek, 19 lipca 2013

Wakacje z Czarnym Latawcem cz. I

Kama Sokolnickastudio radiowe Warszawa I 1937 r. (za archiwum Polskiego Radia), 2012
Na zaproszenie Kamy Sokolnickiej Czarny Latawiec przygotował ścieżkę dźwiękową do pracy "studio radiowe Warszawa I 1937 r. (za archiwum Polskiego Radia)". Projekcja każdego dnia o północy, przez godzinę, w galerii BWA Design we Wrocławiu w ramach wystawy Midnight Show na festiwalu Nowe Horyzonty. The shape of radiophonic workshop to come.


piątek, 21 czerwca 2013

Scena Dźwiękowa 11. edycji Survivalu


Podczas tegorocznej edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL mam przyjemność tworzyć program Sceny Dźwiękowej, w ramach której będziemy starali się wejść w dialog z audiosferą i melosferą wrocławskich wybrzeży Odry.

Zaproszeni artyści (Marek Brandt, Paweł Kowzan + Konrad Gmurek, Paweł Kulczyński, Wojciech Kucharczyk, Gaap Kvlt, Gerard Lebik) zaprezentują kompozycje i działania dźwiękowe emitowane z pływającej po Odrze i jej kanałach łodzi (22 czerwca, 17:00 - 22:00). Będzie to wyzwanie pracy w zupełnie nowej i niecodziennej przestrzeni akustycznej, jak również działania w harmonii z naturą, tworzeniem wynikającym z idei głębokiego słuchania (deep listening Pauline Oliveros) . Współczesna fonosfera jest pełna muzyki głośnej, agresywnej, pomijającą, a często gwałcącej naturalną przestrzeń. Ideą naszego projektu jest pokazanie muzyki świadomie istniejącej w harmonii z otoczeniem. W trakcie trwania projekcji dźwiękowych naukowcy Pracowni Badań Pejzażu Dźwiękowego przy Instytucie Kulturoznastwa UWr. przeprowadzą badania recepcji tych działań wśród mieszkańców Wrocławia i widzów Przeglądu.

Olga Kaniewska i Andrzej Koper poprowadzą warsztaty realizacji nagrań terenowych . Bazując na doświadczeniach Annei Lockwood w tworzeniu map dźwiękowych rzek Danube i Hudson oraz wywodzącej się z praktyki ekologii dźwiękowej Raymonda Murraya Schafera idei analizy recepcji audiosfery będziemy przysłuchiwać się i nagrywać brzmienie Wrocławia nad i pod wodą Odry. Zrealizowane nagrania trafią do Dźwiękowej Mapy Wrocławia i będą udostępniane na licencji Creative Commons.

Klamrą spinająca nasze działania będzie panel dyskusyjny o audiosferze miejskiej (23 czerwca, 17:00). Spotkanie rozpoczniemy projekcją filmu Raquel Castro "Soundwalkers" o artystach zajmujących się nagraniami terenowymi, Marek Brand przedstawi  szczegóły projektu “Muzyka dla zwierząt”, a oTomasz Sielicki (Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia) opowie o swojej fascynacji dźwiękami dzwonków i dzwonów Wrocławia. W ramach dyskusji panelowej z udziałem Roberta Losiaka i naukowców Pracowni Badań Pejzażu Dźwiękowego UWr. oraz Aleksandry Wasilkowskiej (kuratorki Laboratorium Sztuki i Architektury w ramach ESK2016)  podsumujemy "sruvivalowe" działania wokół Odry oraz omówimy najważniejsze problemy wrocławskiej audiosfery (rewitalizacja akustyczna, strefy wolne od transportu i nieobjęte ciszą nocną, krajobraz dźwiękowy Wrocławia a program ESK2016). Dyskusję poprowadzi Krzysztof Marciniak z magazynu Glissando.

Zapraszam serdecznie!

wtorek, 9 kwietnia 2013

When Attitudes Become Form


W najnowszym numerze Dwutygodnika Janek Topolski zwinnie podsumowuje zintensyfikowane działania  ostatnich lat mające na celu przypomnieć, a czasem na nowo zinterpretować dorobek Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia. Ciężko się jednak zgodzić z zapowiadającym tekst fragmentem - "To, co obecnie dzieje się wokół Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, jest naprawdę niesamowite. To tryumf żywej kultury, a zarazem powrót cyfrowych obywateli do ery analogowej". Kultura ta jest do dawna martwa - najpierw porzucona przez jej najsłynniejszych beneficjentów, potem zapomniana przez fundatorów, wreszcie zaprzepaszczona przez kolejne pokolenia pedagogów.

Dzielny Bołt Records zdobywa fundusze na następne publikacje bogatej spuścizny, przeczesuje archiwa i szuka nowych kontekstów. Jednak powody tej mrówczej pracy nie pojawiają się wśród tez zamykających wspomniany artykuł. Dorobek SEPR był przez lata był pilnie strzeżony przed uszami zwykłych słuchaczy przez betonowych strażników neoromantyzmu (słynna anegdota o nieprzyjęciu Rudnika do ZKP). W tekście zdawkowo wspomina się o problemach, jakie Wojcek Czern miał przy okazji pionierskiej publikacji "Rękopisu znalezionego w Saragossie". Z SEPR udało się rozprawić, teraz w kolejce czekają potężniejsze i jeszcze bardziej ryzykowane pod względem wartości artystycznej archiwa Warszawskiej Jesieni, póki co również dostępne tylko dla wąskiego grona szczęśliwych wybrańców.



Nowe interpretacje kompozycji nagrywanych w SEPR to ciekawa zabawa stylistyczna, w dobrze określonych gatunkach, które jednak przestały być eksperymentem, choć są znakomitym dowodem na ponadczasowość taktyk dźwiękowych pionierów SEPR, odporność na próby czasu. Podobnie publikacja Bęc Zmiany jest jedynie wspomnieniem i leksykonem starych praktyk, nie przynosi odpowiedzi na stawiane na początku tezy: "wyczerpany potencjał postępu stawia nas przed koniecznością szukania innego paradygmatu, reguły zdolnej do ustanowienia nowych terytoriów eksperymentowania". Czy mamy więc do czynienia jedynie z tytułową modą na "powrót cyfrowych obywateli do ery analogowej" - seryjne syntezatory analogowe i nostalgicznie źle brzmiące kaset magnetofonowe?

Paweł Kulczyński, fot. Random Shooting
Paweł Kulczyński aka Wilhelm Bras samodzielnie buduje syntezatory i gra na nich muzykę wymykającą się prostym definicjom. Jako Wilhelm Bras opublikował w tym roku w oficynie Mik Musik płytę pozornie taneczną, opartą na syntezatorowych rytmach i hałaśliwych dźwiękach. Niby blisko stąd do ostatnich produkcji oficyn Digitalis, Opal Tapes czy Pan Act. Jednak Wilhelm z jednej strony ma słabość do bardziej epickich, prawie house'owych struktur, z drugiej faktury brzmieniowe zdradzają sonorystyczne zainteresowania. Podczas ostatniego koncertu we wrocławskiej galerii Entropia struktury rytmiczne wielokrotnie zwolnił i okroił do bazowych, zdawkowych elementów jedynie naznaczających składowe kompozycji. Fragmentu możecie posłuchać poniżej:


Kulczyński sam wspomina, jego muzyka to ciągłe próby okiełznania nieprzewidywalnej materii syntezatorów własnej konstrukcji, sporo więc w tej muzyce improwizacji i zaskoczenia, eksperymentu w duchu Terence Dwyera. Jednak to, co jest szczególnie interesujące w muzyce Pawła to świadomość przestrzeni i zachowania w niej dźwięku. W ramach projektu "When Attitudes Become Form" (tytuł zaczerpnięty z wystawy kuratorowanej przez Haralda Szeemanna) nagrywa w niecodziennych dla muzyki miejscach wykorzystując ich właściwości akustyczne, traktując je jako instrument do pracy z dźwiękiem. Jego najnowsze wydawnictwo to zapis nagrań zrealizowanych z ogromnym betonowym silosie.



Praktyka ta obecna w dokonaniach grupy Emptyset (płyty "Medium" i "Material", tegoroczny projekt w Tate Modern), wcześniej Deep Listening Band (ich ostatnie wydawnictwo z okazji 80. urodzin Paulien Oliveros, wielokanałowe przestrzenne nagrania zrealizowane podczas rezydencji w Town Hall Seattle, wydane pałytach przez Important i Taiga, idee sferycznego słuchania i techniki realizacji nagrań Davida Gampera to temat na osobny wpis) posiada również skromną polską tradycję. Jako uzupełnienie wystawy Dźwięki Elektrycznego Ciała Bołt Records i Muzeum Sztuki w Łodzi wydało płytę z kompozycjami Zygmunta Krauze. Idea projektu Spatial Music była prosta - przez rozwiązania architektoniczne i dać słuchaczowi możliwość operowania w przestrzeni własnym odbiorem utworu muzycznego tak, jak kompozytor tworzy przy użyciu fragmentów taśm magnetofonowych. Płyta z Bołta zawiera dwie interpretacje - studyjną z roku 1968 autorstwa Krauzego oraz dokumentację łódzkiej realizacji z 2012 roku zmiksowaną przez Arszyna (możecie też posłuchać interpretacji naszego redakcyjnego kolegi). Zestaw jest uzupełniony przez kolejną realizację tej idei - "Fête galante et pastorale" w 1974 roku została skomponowany na architekturę barokowe zamku  Eggenborgu i zespół Pro Arte Ensemble Graz. Połączenie elementów elektroakustycznych z fragmentami barokowymi przywołuje na myśl soundtrack Pendereckiego do "Rękopisu znalezionego w Saragossie" (1963), u Krauzego mamy jednak bardziej intensywna dźwiękowa, bardziej plastyczną, przywodząca na myśl kino Wojciecha Jerzego Hasa czy ostatnie kameralne produkcje Michaela Pisaro, Jimiego Tenora i Markusa Poppa.


W podobny  nurt kolażu dźwiękowego wpisuje się najnowsze wydawnictwo Sangoplasmo.  Michał Kupicz do tej pory znany z realizacji nagrań (BNNT, Ingito Tree, wiele z wydawnictw Oficyny Biedota) swój pierwszy solowy album oparł na materiale dźwiękowym pochodzącym z sesji artystów, z którymi miał okazję pracować. Nie jest to jednak typowa praca samplingowa, Michał skupia się na brudach, pogłosach, przypadkowych sprzężeniach, dźwiękowych fantomach układanych w kompozycje kompletnie zrywające z zamiarami ich wykonawców. Na stronie pierwszej wyróżnia się wielowarstwowa konstrukcja oparta na dźwiękach trąbki Artura Majdewskiego z Mikrokolektywu przywołująca na myśl ideę instrumentalnej muzyki konkretnej  Lachenmanna, jak również zaszumiona realizacja pełna pełna niepokojących radiowych pogłosów. Strona druga to krótka impresja na temat plamy frippertronikowej i następująca po niej arytmicznie przekorna, zdawkowa pseudo-improwizacja free-jazzowego combo przechodząca w ludowe wielogłosy. "Bez tutułu" Kupicza to jedno z najciekawszych jak dotąd nawiązań do idei taśmowego eksperymentu w tradycji realizacji studia Patkowskiego i Rudnika.

wtorek, 26 marca 2013

Acousmaximus Bite


Gdy pisałem niedawno o związkach muzyki popularnej i awangard kompozytorskich XX. wieku, ciężko było znaleźć pozytywne polskie przykłady tego zjawiska. Najnowsze wydawnictwo Roberta Piotrowicza "When Snakeboy is Dying" nie jest kolejną próbą zmierzenia się z konwencją piosenki popularnej, prezentuje jednak ciekawe rozwinięcie idei konfrontacji dźwiękowej tradycji ze współczesną wrażliwością. Najnowsza produkcja Piotrowicza opiera się na prostych, tonalnych partiach instrumentów akustycznych rozszerzanych przez złożone harmonicznie warstwy syntezatorowe. Uzyskuje niecodzienny efekt - słuchacz jednej strony ma wrażenie prostej, minimalistycznej i oszczędnej muzyki, prawie popularnej formy. Z drugiej utrzymuje podskórny niepokój przez harmoniczne zakłócenia, brzmieniowe dysonanse i efekty przestrzenne. Pomimo wrażliwości dźwiękowej i minimalizmowi kompozycyjnemu podobnemu jak u bohaterów mojej serii o ciszy,  mamy do czynienia z muzyką gęstszą i intensywniejszą we względu na wielowarstwową formułę kompozycyjną, brzmieniową i emocjonalną.

Nagrania instrumentów akustycznych (fortepian,wibrafon, gitara) powstały przy okazji audiobooka "Pan Cogito" Zbigniewa Herberta. "When Snakeboy is Dying" dzieli z tymi nagraniami motywy melodyczne, ma jednak zupełnie odmienną, gęstszą strukturę dźwiękową i kompozycyjną. Proste, minimalistyczne partie fortepianu są uzupełniane przez gęste harmonie syntezatora analogowego. Skupione dronowe pulsacje w stylu Eliane Radigue przechodzą w wielowarstwowe dźwiękowe faktury jak u Helmuta Lachenmanna. Idea luźnych nawiązań do tradycyjnej muzyki była juz obecna na płycie "Rurokura and Eastern European Folk Music Research Volume 2", która powstała przy okazji nagrywania "When Snakeboy..." . Nie jest to jednak proste łączenie minimalizmu z folklorem (jak Górecki, Part czy Gubaidulina), jest to raczej próba oddania pierwotnej intensywności doznań ludowych rytuałów przy pomocy współczesnym spektrum  brzmieniowego. Coś, do czego dążyli Harry Partch czy rumuńscy kompozytorzy jak Dumitrescu (elektroakustyka), Radulescu (spektralizm) czy Georgescu (minimalizm). Na rytualność wskazują nie tylko tytuły utworów, ale również konstrukcja kompozycji z powracającym motywem melodycznym.

Nie są to jednak sztywne ramy interpretacyjne tej muzyki, jej narracyjność wynika raczej z wrażliwości dźwiękowej.  Warstwa brzmieniowa "When Snakeboy is Dying" przywołuje na myśl najodważniejsze konstrukcje syntezatorowe Parmegianiego połączone z intuicją muzyczną Fausto Romitelliego i sonorystycznego Pendereckiego. Domyślam się, że wszystkie te zestawienia mogą się wydać karkołomne, jednak oddają ducha tej muzyki - z jednej strony oddziałującej wprost na zmysły warstwą brzmieniową, z drugiej rzucającej wyzwanie odwołaniami do wielu tradycji muzycznych.





Ciekawe jest u Piotrowicza szczególne zainteresowanie pracą z brzmieniem  instrumentów klasycznych i dawnych. W tamtym roku nakładem oficyny prowadzonej przez Jozef van Wissem ukazała się składanka New Music For Old Instruments prezentująca nagrania z festiwalu o takiej samej nazwie, starające się wyprowadzić tradycyjne instrumenty poza ich tradycyjne ramy brzmieniowe i formalne (nota bene z jednym z bohaterów tej płyty, skrzypkiem C Spencer Yeh, Piotrowicz wydał wspólny album w Bocian Records). Stephan Matthieu od wielu lat przetwarza na wielowarstwowe struktury brzmienia starych instrumentów strunowych i płyt gramofonowych z początku XX. wieku. Jego najnowsza płyta, "The Falling Rocket" , zapiera dech brzmieniowym rozmachem, a współpraca z Robertem Hampsonem w reaktywowanym Main budzi nadzieje na nowy rozdział muzyki szumów. Z podobnej do Piotrowicza perspektywy kompozytorskiej i brzmieniowej wychodzą również australijczycy James Rushford i Joe Talia  (których rewelacyjny album "Paper Fault Line" wydał w roku 2011 Bocian Records) czy Oren Ambarchi (np. "Audience of One" dla Touch), u którego mimo zmiany orkiestry kameralnej na skład krautrockowy pojawiają się podobne inspiracje elektroakustyczną awangardą.

Najistotniejszy jest tutaj fakt, że każdy ze wspomnianych projektów prezentuje oryginalny koncept brzmieniowy, z pogranicza odległych stylistycznie i czasowo światów muzycznych. I nie jest to przewidywalny programowo postmodernizm czy próba nobilitowania skostniałej muzyki akademickiej do ram kultury masowej. Gra rozgrywa się na bardziej subtelnym poziomie, gdzie nie ma miejsca na pseudo-kuratorskie oszustwa, a intuicja i muzyczna erudycja przemawiają z samej muzyki.

rozmowie z Piotrem Tkaczem Robert Piotrowicz tak opowiada o zmysłowości swojej muzyki:
Jeśli połączyć te wartości – zmysłowość konstrukcji dźwiękowej oraz narrację i realizację pewnego pierwiastka intelektualnego, który nie jest emanacją erudycji, a raczej właściwości kreatywnych – można osiągnąć pewien stan totalny, który jest dla mnie jasno świecącym celem. Wręcz mnie oślepia. Projektowanie dźwięku w złożonej formie fizycznej pozwala osiągać zmysłowość.



sobota, 16 marca 2013

the murk of the future



Premiera drugiego albumu RSS B0YS przypadła na dzień, w którym po świecie rozniosła się informacja o likwidacji przez Google najpopularniejszego agregatora kanałów RSS. Być może jest to jeden z kolejnych ciosów wymierzonych światu wolnej informacji - korporacje internetowe chętnie by się pozbyły tego otwartego standardu na rzecz swoich zamkniętych komercyjnych rozwiązań (jak Twitter, Facebook i Google+). RSS Reader to obecnie najpopularniejsza platforma dla czytników kanałów RSS i może się poważnie przyczynić do marginalizacji tego standardu. Na początku tego roku Aaron Swartz, jeden z autorów standardu RSS, popełnił samobójstwo.

Tajemniczy duet RSS B0YS ma więc powody do mroku, nie tylko te związane z kondycją wolnego obiegu informacji. Mrok jest pierwszym wrażeniem, które uderza po kontakcie z ich nowym wydawnictwem. Dzieli zresztą ten nastrój z dwiema ostatnimi pozycjami w "jeszcze bardziej sekretnej serii" Mik.Musik.!. -  Pawłem Peselem i Magrove Mangrave,  Odpowiedź na kryzys i trudne czasy, jak również solidne przepracowanie schematów związanych z ponurym nastrojem w muzyce - tu nie ma miejsca na popłakiwanie za dawnymi czasami, budujemy i szukamy nowego. TH T00TH 0F TH FTR !






Jednak najistotniejszym nowum tej płyty w stosunku do debiutu jest gęstość - rytmów i brzmienia. Utwory są krótsze , ale dzieje się w nich więcej - rytmy i ich pochodzenie zmienia się średnio co 30 sekund, zakres od tradycyjnego już dla RSS-ów basic-channelowego minimal techno, przez gęste podziały afrykańskie do kwasowych  mutacji R'n'B, soulu i funku. Pomimo zeszłorocznego sukcesu Robert Hood powinien u RSS B0YS zweryfikować wizje futurystycznego Detroit. Przejścia rytmiczne są mocno zaskakujące - wyobraźcie sobie Art of Noise z sekwencerami zaprogramowanymi przez nastoletnie Autechre. Prawdziwe arhythmic perfection. Miksowanie tej muzyki będą wyzwaniem nawet dla najodważniejszych dj-ów. O ile "W D0NT BLV N HYP" zachwycało przede wszystkich rozpracowanie afrykańskich rytmów, to nowa płyta obezwładnia żonglerką tempem i inspiracjami z całego świata, od gorącego południa do dalekiego wschodu.

Produkcja "TH T00TH 0F TH FTR" jest równie szalona - doprowadzona do ekstremum kompresja łańcuchowa  miejscami rozsadza głośniki, potężne basy w najmniej oczywistych momentach. Wszędzie w tle przelatują industrialne brzmienia, które stanowią o posępnym, mrocznym charakterze płyty. Jednak jest to bardzo dynamiczny mrok, zmieniający się co rusz w kanonadę psychodelicznych syntez.

Rejony, w które Andy Stott nie odważył się pójść.
Rejony, na ktore Silent Servant i Cut Hands są za leniwi, a Raime za młodzi.
Brzmienie, jakie Art of Noise chcieli zawsze mieć.


A na ile jest to mrok RSS-ów jest meta-mrokiem doskonale pokazuję doskonały rework z EP'ki z remiksami utworu OMG:







Nowe wydawnictwo RSS B0YS jest dobrą okazją do krótkiego remanentu młodej sceny post-industrialnej pierwszego kwartału 2013. Wszak sukces tego środowiska w ostatnim roku próbują nadal utrzymać takie oficyny jak Hospital Productions, Public Information, Opal Tapes, Prologue. Nowa płyta Function ("Incubation" dla Ostgut Ton, oficyny prowadzonej przez berlińska mekkę współczesnego techno - klub Berghain) , jednego z członków Sandwell District, bardzo dobrze przyjęta przez prasę, niebezpiecznie zmierza w stronę rozmiękczonych, prawie new-age'owych plam syntezatorów. Prologue zdążył już wydać Notfromearth "First Contact" i Cassegrain "Tiamat", Obie płyty sprawnie zagrane, jednak nie tak błyskotliwe jak Voice From The Lake. Rainforest Spiritual Enslavement, obok Prurienta flagowy projekt Hospital Productions, w tym roku opublikował zestaw "Plant With Many Faces / Folklore Venom" - nie rozczarowuje, ale tez nic nowego do wypracowanej już formuły nie wnosi. Podobnie nowe wydawnictwa Emptyset ("Material") i Demdike Stare ("The Weight of Culture").

Ale są i pozytywne zaskoczenia. Jim Donadio w projekcie Prostitutes, porównywanym do Containera, Pete Swansona i Cut Hands, prezentuje hybrydę oscylatorowych hałasów i połamanych rytmów rodem BBC Radiophonic Workshop. Digitalis opublikowało właśnie "Crushed Interior", a chwilę wcześniej w Opal Tapes ukazał się split z Basic House. Moim zdaniem najbardziej ożywcza propozycja sceny nawiązującej do mrocznego dub techno. Depcze mu po piętach kolejny mocny zawodnik ze stajni Mik.Musik.!. - Wilhelm Bras (o którym więcej w jednym z kolejnych odcinków Canti Illuminati). Wreszcie projekt Acteurs, członka grupy Disappears (Kranky) oraz były inżynier dźwięku Sonic Youth i Pavement. Wyraźnie odwołujący się do odkryć ostatnich lat (np. Tropics of Cancer i F.C.Judd), proponuje bardziej taneczne rozwiązania, wręcz synth-popowe, nastawione na żywy kontakt sceniczny. Pomimo sprawnej produkcji (podobno w dużej mierze na iPadzie) ciężko się oprzeć wrażeniu, że wszystko to już gdzieś słyszeliśmy...


Acteurs - Cloud Generating from Public Information on Vimeo.


...co doskonale puentuje Pete Swanson na najnowszej płycie dla Software Records...