#1:
Pomimo straszącego w programie zabarokowanego Becketta a'la Pavarotti warto było się wybrać na dzisiejszy koncert Klangforum Wien. Wielowarstwowe drony Samuela Hollowaya i mordercze blachy Pierluigiego Billone (bywalcy festiwalu Musica Genera powinni pamiętać jego wydawnictwo dla Durian Records, a czytelnicy Glissanda z nr. 16 http://glissando.pl/numery/16-16-2010/) uczyniły wieczór szalenie wciągającym, dobrze rokującym na pozostałe ciekawostki ukryte w nieco koturnowym programie festiwalu
Sillage, by Samuel Holloway from Chris Watson on Vimeo.
#2:
sobotni koncert "Siren Chants" Christofa Schlager pokazał, że Polskie Towarzystwo Muzyki Współczesnej brzmienie katarynkowych piszczałek nazwa "syrenami okrętowymi", a kopię ludycznego stylu Philipa Glassa "nowoczesnym językiem muzycznym". Zwycięska okazała się przestrzeń, akustycznie najlepsza sala koncertowa Wrocławia (o czym pisaliśmy w numerze 22 http://glissando.pl/sklep/numer-22-22-2013/). Osobom mimo wszystko zainteresowanym tematem okrętowym polecamy np. "Maritime Rites" Alvina Currana i nagrania terenowe Billa Fontany.
#3:
Orkiestra Muzyki Nowej zagrała dzisiaj w najstarszej auli Uniwersytetu Wrocławskiego, o akustyce przystosowanej do przemówień, a nie prezentacji złożonej muzyki. Tym samym gubiącej niuanse większości utworów - przestrzenne zabiegi elektroniki Hendricha, "hafciarskie" sekwencje Tokunaga, "niemal wszystkie znane rozszerzone techniki gry na kontrabasie" Timofeeva. Sraciły na tym gęste i intensywne utwory Hendricha i Stablera. W zestawie najciekawiej wypadła Doina Rotaru - echa rumuńskiego spektralizmu w oszczędnej, ale dynamicznej formie pokazały dojrzały i frapujący warsztat kompozytorski.
#4:
W programie elektronika+ wyróżniali się błyskotliwy Stefan Prins i doskonale nagłośniony oktofoniczny Todor Todoroff (niestety z mocno pretensjonalną warstwą wizualną). Ciekawie wypadła kompozycja z nagrań terenowych Fridrikssona (https://soundcloud.com/rikhardur/postcards-from-north-and-south). Są to jednak już przetarte szlaki. Czy naprawdę muzyka elektroniczna AD 2014 nie ma nic nowego i intrygującego do zaproponowania? Czy refleksja nad gestem scenicznym nie ruszyła się z miejsca od czasu "Silence Must Be!" De Meya ? Na to drugie pytanie może znajdziemy odpowiedź podczas rezydencji kompozytora/reżysera w ramach przyszłorocznej Elektroniki Novej.
Piano Hero # 1 by Stefan Prins from Gwenaëlle Rouger on Vimeo.
#5:
Dzisiejszy koncert Chóru Narodowego Forum Muzyki, pełen wokalnych impresji fauny, flory, kosmosu i muzyki ludowej, okazał się ciekawym post scriptum do niedawnego Wrocławskiego Seminarium Sound Studies(http://www.lmm.edu.pl/aktualnosci.html). Pełnymi garściami z koncepcji spaceru dźwiękowego czerpała Anna Korsun, której hauntologiczna wariacja na temat pieśni Szumana zwinnie preparowała składowe kompozycji - głos solisty, pętle czasowe i przestrzeń sali koncertowej. Spore zaskoczenie, zdecydowanie zasłużone niedawne laury (http://www.muziekweek.nl/actueel/14_09_15_Anna_Korsun_wins_Gaudeamus_Prize_2014.php) dla młodej kompozytorki.
AVANT ART FESTIVAL 2014 #1: Natomiast niczym nie zaskoczył Ryoji Ikeda. Na dodatek padł ofiarą wszystkich bolączek muzyki scenicznej diagnozowanych dzień wcześniej w programie koncertu elektronika+. Godzina wizualnych wariacji na temat układów planetarnych w estetyce demosceny lat 90. potrafi zabić nawet doskonale nagłośnione perfekcyjne kompozycje. Ikeda zdecydowanie lepiej wypada w konceptualnych instalacjach (przykladów wiele znajdziecie na youtube) lub projektach klubowych (chociażby zeszłoroczny Supercodex).
#6:
Wybór miejsca dzisiejszego koncertu Camerata Silesia podyktowany tematyką niestety odbił się negatywnie na samej muzyce - akustyka kościoła gubiła niuanse delikatnych i cichych utworów. Otwierająca "Lux aeterna" Ligetiego w masowej świadomości karmionej filmowymi kliszami definiuje i utrwala współczesne wyobrażenie nie tylko sakralno-ludowych inspiracji muzycznych, ale i stanowi granice, za którą niechybnie straszą paotsem z kiczem. O ile Gundega Smite (https://soundcloud.com/gd2013/thistle-for-choir) i Theresa Ulvo zwinnie lawirowały na granicy owej inspiracji uciekając w ezoteryczną ludowość, to ciekawie zapowiadający się utwór Katarzyny Głowickiej ugrzązł nie tylko na mieliznach preisneryzmu, ale i w manierze polskiej szkoły elektronicznych ozdobników jako akustycznych dopełniaczy. Co jest niestety stałym elementem stylu kompozytorki - podobne zabiegi słyszeliśmy np. w utworze "Presence" na płycie poświęconej Tomaszowi Sikorskiemu czy jej albumie "Red Sun".
#7:
"Residues" Jespera Nordina, pierwotnie skompowany na instrumenty konstrukcji Jean-François Laporte (słynna płyta "Mantra" z serii Kino dla Ucha oficyny Metamkine), usłyszeliśmy w wersji na dużą orkiestrę. Z pozoru karkołomna transformacja udowodniła, że muzyka symfoniczna może brzmieć świeżo i nowatorsko. W przeciwieństwie do reszty utworów dzisiejszego wieczoru. Warto dodać, że Nordin jest autorem jednego z ciekawszych instrumentów muzycznych na Ipada (http://www.gestrument.com/), a na koncie ma np. współpracę z grupą Meshuggah
Avant Art Festival 2014 #2: Przez problemy z udźwiękowieniem fragmenty konceptualnego cyklu "Songs" grupy Zeitkratzer wypadły blado w porównaniu z nagraniami znanymi z płyty dla Bocian Records(http://www.bocianrecords.com/bcz.html). Podobny los spotkał ograny do bólu "Metal Machine Music", ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia. Po występie androgenicznego samuraja Keiji Haino muzyka właściwe mogłaby przestać istnieć, a jakiekolwiek dyskusje o niej tracą sens. "I Said, This Is The Son Of Nihilism".
#8:
Klawisze+ - kompozycje Christiny Athinodorou i Michała Moca porywały bogactwem brzmień i pomysłami wykorzystania potężnych możliwości dźwiękowych akordeonu. U Athinodorou przebijały się echa estytyki swobodnej improwizacji, Moc postawił ma możliwości płynnego modulowania brzmienia kontrastowane gęstymi partiami klawesynu. Udany dialog z technikami wykonawczymi i przestrzennymi dysonansami brzmieniowym podjęły również Alexandra Filonenko i Marcela Pavia. Mimo, że resztę wieczoru wypełniły mniej błyskotliwe kompozycje, to mamy nadzieję, że zapisy dźwiękowe dzisiejszych brawurowych interpretacji Macieja Frąckiewicza zostaną udostępnione szerokiemu gronu melomanów.
#9:
Podczas koncertu w kościele pw. Świętego Krzyża brylować miał Wouter Snoei (producent muzyki trance i reżyser dźwięku) z mikrofonami umieszczonymi w organowych miechach i kompozycją, w której "organy oddychają i jęczą niczym byt ożywiony". Powstałe z nich elektroniczne efekty dźwiękowe niestety nie miały szczęścia ani do odpowiedniego nagłośnienia, ani do przyzwoitej kompozycji. Popołudnie uratowały potężne basy i dynamika utworów Philippa Maintza i Seppo Pohjoli.
Głównym bohaterem koncertu Orkiestry Kameralnej NFM był pogłos auli budynku NOT, rozciągający brzmienia instrumentów smyczkowych. Uzupełniał utwory o nowy, niecodzienny wymiar, praktycznie niemożliwy do wygenerowania komputerowo. Minimalistyczne utwory Andrzeja Kwiecińskiego i Juste Janulyte oraz partie elektroniki u Germána Toro Péreza zyskały dodatkową przestrzeń. Co ciekawe, Janulyte i Toro Perez tworzą również instalacje dźwiękowe.
Avant Art Festival 2014 #3: Grupa Supersilent pod naporem tłumu fanów Led Zeppelin nie wytrzymała presji, porzuciła płytowe skupienie i minimalizm na rzecz instrumentalnego onanizmu. Supernudziarstwa nie wytrzymali z kolei fani Led Zeppelin, stopniowo opuszczali salę, która pod koniec koncertu świeciła pustkami. Na szczęście dźwiękowiec grupy ostatnim samolotem dotarł na miejsce 20 minut przed koncertem i trzymał ten bałagan w klarownym bukiecie dźwiękowym.
#10:
"Pięć śpiewów z klatki" Tomasza Praszczałka miała być "innowacyjną próbą przekroczenia ram gatunkowych romantycznego melodramatu do słów Tadeusza Różewicza". Kompozytor w stockhausenowskim duchu rozpisał kompozycję na zabiegi przestrzenne (klasycze, GRMowskie partie elektroniki krazace w glosnikach wokol widowni czy części orkiestry grające na piętrach widowni) i swobodne przejścia gatunkowe w kolejnych pieśniach (od operowych klisz do ludowego minimalizmu). Ktoś powiedział, że pole rozwoju nowej muzyki to muzyka sceniczna. U Praszczałka nic nowego nie usłyszeliśmy, ale widzieliśmy, jak osiągnięcia awangard lat 60. ostały zwinnie oswojone do klasycznego wachlarza operowego. Na dobre i na złe.
Zespół Court-circuit już gościliśmy we Wrocławiu w roku 2011 z utworami m.in. Tristana Muraila i Wojtka Blecharza. Tym razem dostali salę o odpowiedniej akustyce i ich brawurowe interpretacje dosłownie wybuchały w rękach, mocno kontrastując z "ostrożnością" większości wykonawców Festiwalu. Preparacje toy pianos Essla Karlheinza, synkretyzm elektroniczno-orkiestrowy "dronów" Duchnowskiego czy stylistyczne kombinacje alpejskie Mithatcana Öcala okazały się barwnym zakończeniem festiwalu, ale i zwierciadlanym podsumowaniem programu festiwalu i werdyktu jury konkursu dla młodych kompozytorów (Stefan Prins za "Piano Hero") - sprawnie i ciekawie, ale lekko przeterminowane.
Avant Art Festival 2014 #4:
Wieczór z Haino rozpoczął się od 20 minutowego solo na trzy blaszane talerze. Potem O'Malley zagrał to co zawsze i już do końca koncertu kontynuował swoje drone country. Hanio szalał z gitarą, interpretował poezję i konstruował ścianę dźwięku z trzech airSynthów. Po raz drugi udowodnił, kto rozdaje karty w dźwiękowym piekle. Reszta jest instytucjonalną grozą/gnozą/grantozą.
Avant Art Festival 2014 #5: ZS to właściwie jedyna grupa w tegorocznym programie festiwalu, która w pełni zasługuje na miano avant. Każda kolejna płyta zespołu to nowy, przedefiniowany pomysł na muzykę, przygoda i poszukiwanie nowego. Wczorajszy koncert w CRK był sie wypadkową płyt "Grain", "New Slaves" i "Music Of The Modern White", podanych w mocno zrytmizowanej wersji za sprawą nowego perkusisty z Liturgy.
ZS from Ryotaro Niimi on Vimeo.
Pomimo straszącego w programie zabarokowanego Becketta a'la Pavarotti warto było się wybrać na dzisiejszy koncert Klangforum Wien. Wielowarstwowe drony Samuela Hollowaya i mordercze blachy Pierluigiego Billone (bywalcy festiwalu Musica Genera powinni pamiętać jego wydawnictwo dla Durian Records, a czytelnicy Glissanda z nr. 16 http://glissando.pl/numery/16-16-2010/) uczyniły wieczór szalenie wciągającym, dobrze rokującym na pozostałe ciekawostki ukryte w nieco koturnowym programie festiwalu
Sillage, by Samuel Holloway from Chris Watson on Vimeo.
#2:
sobotni koncert "Siren Chants" Christofa Schlager pokazał, że Polskie Towarzystwo Muzyki Współczesnej brzmienie katarynkowych piszczałek nazwa "syrenami okrętowymi", a kopię ludycznego stylu Philipa Glassa "nowoczesnym językiem muzycznym". Zwycięska okazała się przestrzeń, akustycznie najlepsza sala koncertowa Wrocławia (o czym pisaliśmy w numerze 22 http://glissando.pl/sklep/numer-22-22-2013/). Osobom mimo wszystko zainteresowanym tematem okrętowym polecamy np. "Maritime Rites" Alvina Currana i nagrania terenowe Billa Fontany.
#3:
Orkiestra Muzyki Nowej zagrała dzisiaj w najstarszej auli Uniwersytetu Wrocławskiego, o akustyce przystosowanej do przemówień, a nie prezentacji złożonej muzyki. Tym samym gubiącej niuanse większości utworów - przestrzenne zabiegi elektroniki Hendricha, "hafciarskie" sekwencje Tokunaga, "niemal wszystkie znane rozszerzone techniki gry na kontrabasie" Timofeeva. Sraciły na tym gęste i intensywne utwory Hendricha i Stablera. W zestawie najciekawiej wypadła Doina Rotaru - echa rumuńskiego spektralizmu w oszczędnej, ale dynamicznej formie pokazały dojrzały i frapujący warsztat kompozytorski.
#4:
W programie elektronika+ wyróżniali się błyskotliwy Stefan Prins i doskonale nagłośniony oktofoniczny Todor Todoroff (niestety z mocno pretensjonalną warstwą wizualną). Ciekawie wypadła kompozycja z nagrań terenowych Fridrikssona (https://soundcloud.com/rikhardur/postcards-from-north-and-south). Są to jednak już przetarte szlaki. Czy naprawdę muzyka elektroniczna AD 2014 nie ma nic nowego i intrygującego do zaproponowania? Czy refleksja nad gestem scenicznym nie ruszyła się z miejsca od czasu "Silence Must Be!" De Meya ? Na to drugie pytanie może znajdziemy odpowiedź podczas rezydencji kompozytora/reżysera w ramach przyszłorocznej Elektroniki Novej.
Piano Hero # 1 by Stefan Prins from Gwenaëlle Rouger on Vimeo.
#5:
Dzisiejszy koncert Chóru Narodowego Forum Muzyki, pełen wokalnych impresji fauny, flory, kosmosu i muzyki ludowej, okazał się ciekawym post scriptum do niedawnego Wrocławskiego Seminarium Sound Studies(http://www.lmm.edu.pl/aktualnosci.html). Pełnymi garściami z koncepcji spaceru dźwiękowego czerpała Anna Korsun, której hauntologiczna wariacja na temat pieśni Szumana zwinnie preparowała składowe kompozycji - głos solisty, pętle czasowe i przestrzeń sali koncertowej. Spore zaskoczenie, zdecydowanie zasłużone niedawne laury (http://www.muziekweek.nl/actueel/14_09_15_Anna_Korsun_wins_Gaudeamus_Prize_2014.php) dla młodej kompozytorki.
AVANT ART FESTIVAL 2014 #1: Natomiast niczym nie zaskoczył Ryoji Ikeda. Na dodatek padł ofiarą wszystkich bolączek muzyki scenicznej diagnozowanych dzień wcześniej w programie koncertu elektronika+. Godzina wizualnych wariacji na temat układów planetarnych w estetyce demosceny lat 90. potrafi zabić nawet doskonale nagłośnione perfekcyjne kompozycje. Ikeda zdecydowanie lepiej wypada w konceptualnych instalacjach (przykladów wiele znajdziecie na youtube) lub projektach klubowych (chociażby zeszłoroczny Supercodex).
#6:
Wybór miejsca dzisiejszego koncertu Camerata Silesia podyktowany tematyką niestety odbił się negatywnie na samej muzyce - akustyka kościoła gubiła niuanse delikatnych i cichych utworów. Otwierająca "Lux aeterna" Ligetiego w masowej świadomości karmionej filmowymi kliszami definiuje i utrwala współczesne wyobrażenie nie tylko sakralno-ludowych inspiracji muzycznych, ale i stanowi granice, za którą niechybnie straszą paotsem z kiczem. O ile Gundega Smite (https://soundcloud.com/gd2013/thistle-for-choir) i Theresa Ulvo zwinnie lawirowały na granicy owej inspiracji uciekając w ezoteryczną ludowość, to ciekawie zapowiadający się utwór Katarzyny Głowickiej ugrzązł nie tylko na mieliznach preisneryzmu, ale i w manierze polskiej szkoły elektronicznych ozdobników jako akustycznych dopełniaczy. Co jest niestety stałym elementem stylu kompozytorki - podobne zabiegi słyszeliśmy np. w utworze "Presence" na płycie poświęconej Tomaszowi Sikorskiemu czy jej albumie "Red Sun".
#7:
"Residues" Jespera Nordina, pierwotnie skompowany na instrumenty konstrukcji Jean-François Laporte (słynna płyta "Mantra" z serii Kino dla Ucha oficyny Metamkine), usłyszeliśmy w wersji na dużą orkiestrę. Z pozoru karkołomna transformacja udowodniła, że muzyka symfoniczna może brzmieć świeżo i nowatorsko. W przeciwieństwie do reszty utworów dzisiejszego wieczoru. Warto dodać, że Nordin jest autorem jednego z ciekawszych instrumentów muzycznych na Ipada (http://www.gestrument.com/), a na koncie ma np. współpracę z grupą Meshuggah
Avant Art Festival 2014 #2: Przez problemy z udźwiękowieniem fragmenty konceptualnego cyklu "Songs" grupy Zeitkratzer wypadły blado w porównaniu z nagraniami znanymi z płyty dla Bocian Records(http://www.bocianrecords.com/bcz.html). Podobny los spotkał ograny do bólu "Metal Machine Music", ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia. Po występie androgenicznego samuraja Keiji Haino muzyka właściwe mogłaby przestać istnieć, a jakiekolwiek dyskusje o niej tracą sens. "I Said, This Is The Son Of Nihilism".
#8:
Klawisze+ - kompozycje Christiny Athinodorou i Michała Moca porywały bogactwem brzmień i pomysłami wykorzystania potężnych możliwości dźwiękowych akordeonu. U Athinodorou przebijały się echa estytyki swobodnej improwizacji, Moc postawił ma możliwości płynnego modulowania brzmienia kontrastowane gęstymi partiami klawesynu. Udany dialog z technikami wykonawczymi i przestrzennymi dysonansami brzmieniowym podjęły również Alexandra Filonenko i Marcela Pavia. Mimo, że resztę wieczoru wypełniły mniej błyskotliwe kompozycje, to mamy nadzieję, że zapisy dźwiękowe dzisiejszych brawurowych interpretacji Macieja Frąckiewicza zostaną udostępnione szerokiemu gronu melomanów.
#9:
Podczas koncertu w kościele pw. Świętego Krzyża brylować miał Wouter Snoei (producent muzyki trance i reżyser dźwięku) z mikrofonami umieszczonymi w organowych miechach i kompozycją, w której "organy oddychają i jęczą niczym byt ożywiony". Powstałe z nich elektroniczne efekty dźwiękowe niestety nie miały szczęścia ani do odpowiedniego nagłośnienia, ani do przyzwoitej kompozycji. Popołudnie uratowały potężne basy i dynamika utworów Philippa Maintza i Seppo Pohjoli.
Głównym bohaterem koncertu Orkiestry Kameralnej NFM był pogłos auli budynku NOT, rozciągający brzmienia instrumentów smyczkowych. Uzupełniał utwory o nowy, niecodzienny wymiar, praktycznie niemożliwy do wygenerowania komputerowo. Minimalistyczne utwory Andrzeja Kwiecińskiego i Juste Janulyte oraz partie elektroniki u Germána Toro Péreza zyskały dodatkową przestrzeń. Co ciekawe, Janulyte i Toro Perez tworzą również instalacje dźwiękowe.
Avant Art Festival 2014 #3: Grupa Supersilent pod naporem tłumu fanów Led Zeppelin nie wytrzymała presji, porzuciła płytowe skupienie i minimalizm na rzecz instrumentalnego onanizmu. Supernudziarstwa nie wytrzymali z kolei fani Led Zeppelin, stopniowo opuszczali salę, która pod koniec koncertu świeciła pustkami. Na szczęście dźwiękowiec grupy ostatnim samolotem dotarł na miejsce 20 minut przed koncertem i trzymał ten bałagan w klarownym bukiecie dźwiękowym.
#10:
Zespół Court-circuit już gościliśmy we Wrocławiu w roku 2011 z utworami m.in. Tristana Muraila i Wojtka Blecharza. Tym razem dostali salę o odpowiedniej akustyce i ich brawurowe interpretacje dosłownie wybuchały w rękach, mocno kontrastując z "ostrożnością" większości wykonawców Festiwalu. Preparacje toy pianos Essla Karlheinza, synkretyzm elektroniczno-orkiestrowy "dronów" Duchnowskiego czy stylistyczne kombinacje alpejskie Mithatcana Öcala okazały się barwnym zakończeniem festiwalu, ale i zwierciadlanym podsumowaniem programu festiwalu i werdyktu jury konkursu dla młodych kompozytorów (Stefan Prins za "Piano Hero") - sprawnie i ciekawie, ale lekko przeterminowane.
Avant Art Festival 2014 #4:
Wieczór z Haino rozpoczął się od 20 minutowego solo na trzy blaszane talerze. Potem O'Malley zagrał to co zawsze i już do końca koncertu kontynuował swoje drone country. Hanio szalał z gitarą, interpretował poezję i konstruował ścianę dźwięku z trzech airSynthów. Po raz drugi udowodnił, kto rozdaje karty w dźwiękowym piekle. Reszta jest instytucjonalną grozą/gnozą/grantozą.
Avant Art Festival 2014 #5: ZS to właściwie jedyna grupa w tegorocznym programie festiwalu, która w pełni zasługuje na miano avant. Każda kolejna płyta zespołu to nowy, przedefiniowany pomysł na muzykę, przygoda i poszukiwanie nowego. Wczorajszy koncert w CRK był sie wypadkową płyt "Grain", "New Slaves" i "Music Of The Modern White", podanych w mocno zrytmizowanej wersji za sprawą nowego perkusisty z Liturgy.
ZS from Ryotaro Niimi on Vimeo.