Musica Electronica Nova 2016 - dzień 4. - Soundscape, instrukcja obsługi
Niedzielne prezentacje "Kina dźwięku" otworzył Berlin słyszany przez obcokrajowców - kompozytorów-rezydentów DAAD. Zalazły się tam zarówno przewidywalne do bólu spacery dźwiękowego, jak intrygująco zrealizowane przestrzennie (tzn wychodzące poza typowo filmowe wyobrażenie o ruchu dźwięku) i strukturalnie kompozycje - Irlandki Karen Power (https://soundcloud.com/karenpower) (nagrania ze schronu pod stacja kolejową) i argentyńskiego ucznia Lejarena Hillera - Horacio Vaggione (kompozycja z dźwięków przedmiotów z domu Folkmara Heina - ojca studia muzyki eletronicznej berlińskiego uniwersytetu technicznego - patrz laurka wystawiona przez ukochanego młodzieży dźwiękowej Robert Henke aka Monolake -http://www.roberthenke.com/downloads/free_track_2009_02.html). Karen Power swoją wrażliwość przez długi czas ćwiczyła realizując nagrania na Arktyce, być doświadczenie przestrzeni wody i wyciszenia śniegu było również istotne dla kolejnej bohaterki niedzielnego wieczoru - Norweżki Natashy Barrett (https://soundcloud.com/natashabarrett), zaprezentowała niezwykle dynamiczne wielokanałowe rejestracje swoich instalacji dźwiękowych - "Under the Sea Floor" i "OSSTS".
Jednak najbardziej pouczająca była konfrontacja tych wszystkich wysoce wyspecjalizowanych, dopieszczonych w najdrobniejszych szczegółach dźwiękowych i przestrzennych hi-tech produkcji z oszczędną, wyciszoną, ledwie stereofoniczną kompozycją Desa Coulama. Starszy już pan, z wyboru paryżanin, przekładający perecowski (ten z oulipowców) humor i spostrzegawczość na doświadczenie dźwiękowe miasta, w prostym miksie swoją wrażliwością i przenikliwą bezpośredniością znokautował zastęp akademików. To ten poziom mistrzowski, który przychodzi z wiekiem i doświadczeniem, a przytrafia się nieczęsto (ostatnio np. Keith Rowe i jego koncert w Sokołowsku w zeszłym roku), nie potrzebuje instytucjonalnego zaplecza, a wymaga jedynie (lub aż) głębokiego słuchania.
Tego wieczoru odbył się również koncert na flet i live electronics, gdzie pomylono partycypację z ludzkim generatorem zdarzeń losowych, wykład ze studenckim zaliczeniem, a sonoryzm z dźwiękową nudą. Całość ratował niezwykle melodyjny i ciekawie przestrzenny Jonathan Harvey. Była też kolejna prezentacja instalacji "Wzrastanie" Jean-Luc Herve na Placu Wolności. Oparta na delikatnie przetwarzanych brzmieniach akustycznych (zamiast typowej dla Ircamu chmury brzmieniowej) granych przez 50 drobnych głośniczków rozstawionych w rynnach zapełnionych niezapominajkami i sitami (zamiast klasycznego dookolnego wielokanałowego systemu nagłośnieniowego) stanowiła w tym roku chyba najciekawszy przykład aktywności boulezowskiego instytutu, obraz potencjału dźwiękowego uwalnianego po opuszczenie murów filharmonii i jej ograniczeń. Szkoda, że instalacja nie została zaprojektowania do ciągłego działania, by móc pozwolić masowemu odbiorcy cieszyć się taką formą kultury obcowania z dźwiękiem, wolnej od niewygodnych wieczorowych strojów i niezmiennego programu abonamentowego. Jeszcze większa szkoda, że projektanci NFM nie skorzystali z doświadczeń innych instytucji kultury i nie wpisali na stałe w architekturę gmachu pracy dźwiękowej - patrz chociażby instalacja Billa Fontany dla muzeum sztuki współczesnej MAXXI w Rzymie (o zieleni i innych aspektach kultury przestrzennej nie wspominając).
https://soundcloud.com/karenpower/sonic-cradle-2015-extract-by-kpower-performed-by-bluneburg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz