czwartek, 4 października 2012

Dzień drugi Avant Artu - coś nowego?


Płyta Knuckleduster Nuukoono (wydana w Poslce przes Gusstaff Records) stawiała ten koncert pod znakiem zapytania. Z jednej strony doskonała produkcja i ciekawe instrumenty perkusyjne z dalekigo wschodu, ale drugiej za dużo było tam mroku i niezdecydowania (co na pierwszy rzut ucha mocno kontrastuje z ostatnia płyta Robert Lippoka dla Raster-Noton, Redsuperstructure). Do tego okładka - ciekawie rozwiązana edytorsko, ale przypominająca okładki płyt z okresu wysypu fińskiego free-folku (np. oficyna Fonal). Zresztą na swojej stronie artyści zachęcaja do udziału w kontnuacji projektu Josepha Beuysa 7000 dębów.


Początek koncertu przypominał materiał z płyty, co na żywo wypadło komicznie - bolesne motywy kosmische musik i bogata bateria instrumentów perkusyjnych w rękach początkującego improwizatora. Jednak z czasem pojawił sie gęstszy i złożony rytm (co Debashis uzyskiwał poprzez nakładanie kolejnych sekwencji na samplerze), a partie Lippoka nabrały krautrockowych rumieńców. Debashis Sinha od lat studiuje tradycyjne techniki gry na instrumentach perkusyjnych z całego świata, co było doskonale słychać w jego konstrukcjach, inspirowanych muzyką Afryki, Indii, Chin. Pomysł nie nowy - w te rejony zapuszczał się już Can, a ostatnio przy okazji powrotu muzyki niemieckiej do krautrocka Kreidler, Solyst czy właśnie To Rococo Rot. Do tego zestawu musimy dołączyć oczywiście brytyjski Cut Hands, Shackletona, a nawet Villalobosa (ci dwaj rółnież sięgaja ostatnio z powodzeniem po brzmienia syntezatorów analogowych). Co wyróżnia Knuckleduster to jednak bardziej metodyczne i szersze podejście do tradycji muzyki perkusyjnej. Póki co głównie na koncercie, ale miejmy nadzieje, że muzycy te pomysły rozwiną w studio. 

Brak komentarzy: