niedziela, 23 września 2012

Andrzej Chłopecki 1950-2012



Dziś zmarł Andrzej Chłopecki, muzykolog i publicysta, odpowiedzialny m.in. za programy festiwali Musica Polonica Nova, Warszawskiej Jesieni, Międzynarodwej Trybuny Kompozytorów UNESCO, pisma "MusikTexte. Zeitschrift für Neue Musik”. Radiowa Dwójka napisała: "Mając zarówno wielką wiedzę jak i wizję tego, jak muzyka współczesna powinna brzmieć, realizował te założenia z pasją. Zawsze otwarty na nowe zjawiska, nigdy nie poddawał się modom, koniunkturalizm był mu obcy. Zapewne osiągał to dzięki umiejętności zachowania pogodnego dystansu do wielu spraw – przede wszystkim do siebie samego."

W taki sposób zapowiadał ostatnią Musicę Polonicę Novą:

Podczas wspomnianego festiwalu jedną z najwazniejszych pozycji było wykonanie sonorystycznych poszukiwań Henryka Mikołaja Góreckiego. Na koncert, z którego Andrzej Chłopecki był szczególnie dumny, mało kto przyszedł. Na widowni Filharmonii Wrocławskiej zasiadło bodajże 20 osób. Okrutnie słaby finał festiwalu, "Muzyczne odgadywanie Rafała Wojaczka" zgromadziło pełną salę. To pokazuje, jak istotna była praca i postawa Chłopeckiego, pozwalająca stanąć ponad konteksty związkowe i organizacyjne wydarzeń, które animował.

Poniżej fragment wspomnianego szczególnego koncertu Muzyczek (1967-1970) i Genesis (1962-1963) Góreckiego:

Zooecho Records



Dziś o godzinie 18:00 zapraszam na audycję ZOOECHO RECORDS w radio Microwave, gdzie gościnnie zaprezentuję mocno taneczny set. Podróż w 80 płyt dookoła świata, dużo nowości i Afryki, ale nie tylko. The shame of nomads to come!

niedziela, 16 września 2012

Jaki eksperyment?



Niewienne początki

Wrześniowy numer magazynu the Wire przypomina dokonania brytyjskiego kompozytora i pedagoga Terence Dwyera. Jest to kntynuacja odkrywania na nowo zapomnianych pionierów eksperymentu dźwiękowego - Delia Derbyshire, Tristram CaryDaphne Oram (która doczekała sie nawet artykułu w Wysokich Obcasach), Lily Greenham,  F.C. Judd. Dwyer nie był związany z BBC Radiophonic Workshop, ale okres jego najbardziej odważnych posunięć kompozytorskich przypadł na moment, gdy  preparacje taśmy magnetycznej pozwalały dotknąć nowego. Stworzył wtedy zaledwie parę nagrań, do których zresztą odnosi się z rezerwą. Był za to bardziej aktywny jako pedagog. W tamtym okresie napisał podręcznik dla poczatkujących adeptów muzyki konkretnej Composing with Tape Recorders: Musique Concrete for Beginners (1971), który stał się obowiązkową pozycją wśród artystów dźwiekowych i muzyków (wspomnienia nastoletniego Chrisa Watsona). Bez wymogów wieloletniej edukacji muzycznej, poprzez szereg praktycznych ćwiczeń, autor zachęca czytelnika do eksperymentów z taśmą i nagraniami zjawisk dźwiękowych, do poszukiwań nowych technik tworzenia muzyki. Jednocześnie podkreśla w zakończeniu, by dużo słuchać i czytać, rozwijac sie samodzielnie i mieć ucho otwarte. 


Historia



Dwyer zwraca też uwagę na pewien fakt: "Most musicians and music teachers I have met have a blind spot where contemporary music is concerned: does it apply to you?"Jak istotna była zmina w świadomości artystów - otwarcie na nowe dźwieki, odejście od paradygmatu akademickiego i wyjście ze sztuką do ludzi - pisze Brian Eno wprzedmowie do ksiązki Mchela Nymana "Muzyka eksperymentalna. Cage i po Cage'u" (1974).  Właśnie ukazało się polskie wydanie tej klasycznej już pozycji. Jest to druga, po "Kulturze dźwięku", pozycjaw serii Teoria Muzyki  podręcznikiem akademickim (dotowanym przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (można powizieć "nareszcie", po blisko 40 latach). Nyman opisuje praktyki wywiedzione z koncepcji muzyki eksperymentalnej John'a Cage'a - wyjście z sal koncertowych do codziennego życia, "zmysłowości muzyki wyzwolonej z narracyjnych i literackich struktur w imię czystego dźwiękowego doświadczenia" (LaMonte Young, Charlemagne Palestine, Steve Reich, Philip Glass), taktyki kompozytorskie wdrażające nowe koncepcje filozoficzne (Christian Wolff, Cornelius Cardew, Frederic Rzewski, Gavin Bryars). Było to podejście do muzyki często odmienne od reszty awangardy europejskiej reprezentowanej przez środowisko Letnich Kursów w Darmstadt. 


Kuszący główny nurt

Eno i Nymann z dumą podkreślają, że opisywane przez nich praktyki przeszły do głównego nurtu, oczywiście razem z bohaterami "Muzyki eksperymentalnej". Te i pozostałe awanragdy naturalną koleją rzeczy zostały połknięte przez model muzyki klasycznej, z jej festiwalami, filharmoniami, zamówieniami, wielkimi budżetami na wykonania utorów przez gwiazdroskich wykonawców. Z całym blichrtem estradowym oraz tęsknotą za dawnym podziałem na sztukę wysoka i niską, uchodzi powietrze i duch poszukiwania, a w cenie sa projekty konserwujące stare praktyki i pomysły. Często wymaga to spłycenia repertuaru, dostosowania do uszu masowego odbiorcy, których tak bardzo jest potrzebny do wypełnienia ogromnych sal koncertowych i budżetów. Czym to sie kończy? Dobrze to obrazuje balansujący na granicy kiczu Kronos Quartet grający utwory Clinta Mansella i Sigur Ros, potworki towarzyszące prawie każdemu festiwalowi muzyki w postaci przypadkowych DJ'ów miksujących nagrania kompozycju muzyki współczesnej czy wykonania utworów kompozytorów zamkniętych w świecie akademickim. Mechanizm ten doskonale możemy obserwować na przykładzie kończącego się właśnie krakowskiego festiwalu Sacrum+Profanum

Wspomniałem wczesniej, że Terence Dwyer obecnie odnosi sie z dużą rezerwą, a nawet wyparciem, do taśmowego okresu swojej twórczości. Jest wspólne również dla innych adeptów BBC Radiophonic Workshop - Brain Hodgson, Tristram Cary, Peter Zinovieff. Brak przekonania do eksperymentalnej przeszłości obswerwujemy także wśród Polskich kompozytorów - Górecki, Penderecki, Łuciuk. Czasami dopiero współczesne medialne zainteresowanie tymi nagraniami (np. jak w przypadku Pendereckiego) wraca wiarę w odważne poszukiwania młodości. Dowód na to, jak silne bywają przyzwyczajenia do klasycznej kultury muzycznej.


Eksperyment nie może być kontynuowany

Marian Misiak: wizualne uproszczenie partytury do utworu
Bogusława Schaeffera "Symfonia: Muzyka elektroniczna" 1964. Synteza 2012
Istotny w tym kontekście jest komentarz autorów projektu Eksperyment nie może być kontynuowanyJak pisze Magda Roszkowska:
"O ile jednak w dzisiejszej nauce eksperyment wciąż związany jest z koniecznością udoskonalania narzędzi, o tyle wydaje się, że na polu sztuki potencjał tej zależności został zupełnie wyczerpany, a nowoczesne media często po prostu banalizują to, co zwykliśmy nazywać eksperymentem. W sztuce XXI wieku Eksperyment nie może być kontynuowany, bo energia, która w ubiegłym stuleciu go napędzała uległa rozproszeniu. ... wyczerpany potencjał postępu stawia nas przed koniecznością szukania innego paradygmatu, reguły zdolnej do ustanawienia nowych terytoriów eksperymentowania". Program wystawy, spotkań i projekcji nie zapowiada nowych paradygmatów, zarczej przegląd zapisu praktyk zaszłych m.in. Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, Conrada Drzewieckiego, Władysława Hasiora, Eugeniusza Rudnika. Teza i pytania są jak najbardziej trafne. Projekt ma się zakończyć publikacją, może w niej pojawią się wskazówki prowadzące do odpowiedzi.


Zbawienny kryzys

Zmiany są potrzebne nie tylko w praktykach artystycznych, ale również w polityce kulturalnej państwa. Realizacje takie jak Sacrum+Profanum, kierujące swoją uwage na odbiorcę masowego powinny być w stanie wypracować modele również masowego, niezależnego finansowania, skoro i tak decydują się na romans z kultura popularną. Sam Kraków dostarcza ciekawych przykładów - festiwal Audio Art (skupiający się na poszukiwaniu nowych taktyk w sztuce dźwieku) otrzymał wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 10 razy mniejsze niż Sacrum+Profanum. Dyrektor Narodowego Instytutu Audiowizualnego twierdzi, że dopiero festiwale jak S+P, zamawiające utwory,  spełniaja role kulturotwórczą. Pytanie jaka jest to kultura? Muzyka współczesna w ramach kultury klasycznej staje sie zamkniętą konserwą. Jednocześnie, przy tak potężnych kosztach realizacji ucina się wsparcie dla ruchów oddolnych, które są w stanie funkcjonować przy diametral nieniższych nakładach, jednocześnie stwarzając odpowiednie środowisko dla nowych idei i pomysłów. Budżety publiczne coraz bardziej sie kurczą, pieniędzy na kulturę będzie mniej. Dlatego znaczenie modeli finansowania kultury opartych na budżetach partycypajnych będzie rosło. Współczesne ruchy kulturowe stawiają na rozproszone aktwności i bezpośrednie uczestnictwo, wobec których kultura klasyczna z wielkimi gwiazdami i scenami staje sie zjawiskiem muzealnym. Być może kryzys finansowy zmusi rządzących do pochylenia się nadnowymi modelami i zrewidowania polityki gospodarowania inwestycjami w kulturę.

środa, 12 września 2012

Bębnem po mapie, bębnem po dysku


W dniu dzisiejszym serwisy obiegła kolejna zapowiedź nadchodzącego albumu Andy Stott'a Luxury Problems. Nowum to nagrane na żywo wokale niejakiej Alison Skidmore, nauczycielki gry na pianinie gdy Andy dzieckiem był. Czyżby były to głos, który otworzył katowicki set Stott'a podczas OFF 2012? Przekonamy się 29 października. 

 

Powyżej nagranie pierwszych 15 minut offowego występu. Niewiele osób dotrwało do nie aż tak późnej godziny (2:30), reszta ma czego żałować. Rozpoczął wspominanymi wokalizami, momentami house'owymi (rękawica rzucona debiutowi Luomo), momentami ocierającmi się o tradycyjną muzykę bliskowschodnią. Przeszedł do paru afrykańskich tematów z ostatnich EP'ek (Passed Me By / We Stay Together), jednak tempo powoli przyśpieszało (kolejna zmiana zapowiadająca odejście od knackered house?), pojawiły się elementy klasycznego dub techno, detroit a nawet nowej fali (czytylko ja słyszałem sample z Arthura Russella?). Gdy zrobiło się naprawdę gorąco i gęsto rytmicznie (acid grime dub???), Stott musial zakończyć występ, choć było słychać, że dopiero się rozkręcił. Tą podróżą przez różne zakamarki techno, miejscami zupełnie nieoczywiste, pokazał erudycję i doskonałą sprawność  techniczną. Zdobywane latami doświadczenie, osłuchanie i niecodzienny eklektyzm, tym się odróżnia od tabuna młodych poszukiwaczy nowego rytmu. Dla mnie jeden z dwóch najlpeszych występów tegorocznego OFF (o tym drugim jeszcze  napiszę).



Szkoda, że do zestawu OFF-owego nie dołączył nasz rodzimy, enigmatyczny (patrz okładka, trochę jak postać z karnawału voodoo) projekt ze stajni Mik.Musik. Poprzez afrykańskie powinowactwa i niezbyt szybkie tempo może przywoływać na myśl ostatnie pomysły Stotta. RSS B0YS jednak z jednej strony cechują znacznie szersze odwołania do muzyki etnicznej z wielu zakątków świata, z drugiej zaś nie ograniczją się do prostego samplingu. Wiecej tu inspiracji, zarówo na poziomie rytmicznym, jak melodycznym i fakturze brzmieniowej, która zdaje się sięgać dużo głębiej w radycję muzyki elektronicznej. Andy Stott dotarł do dub techno, Ricardo Villalobos do najlepszych korzeni house'owych. RSS B0YS sumując oba podejścia zastosowali bardziej analityczną praktykę, zamiast sampli rozpisując inspiracje na swoje instrumentarium, w tradycji ludowch kompozycji Henryka Mikołaja Góreckiego lub The Rhythmatist Stewarta Copelanda. Zdecydowanie najbardziej elektryzujący debiut ostatnich miesięcy, może będzie to album roku.

Na szczególną uwagę zasłguje strona edytorska wydawnictwa - jak cała seria nowych pozycji w katalogu reaktywowanego Mik.musik w kartoniku, który kryje w sobie poza samą płytą egzotczne obiekty. Tutaj są to fotografie autorstwa Andrzeja Tobisa, znanego z projektów (A-Z) Gabloty edukacyjne orz Słownik ilustrowany języka niemieckiego i polskiego. Gratka dla kolekcjonerów dobrej fotografii, jak i niecodzienneych  publikacji fonograficznych.


Na sam koniec najnowsze wydawnictwo przywołanego już Villalobosa. Perlon właśnie wydał 5-płytowy album Rikarda z nowymi kompozycjami, o jakże introspektywnym tytule Dependent And Happy. Villalobos od jakiegoś czasu dezorientuje krytykę - kolejne wydawnictwa z jego white-labelu Sei Es Drum rozczarowywały, wspólne projekty z Maxem Loderbauerem (remiksy nagrań z katalogu ECM i kompozycji ZUG Conrada Schnitzlera) pozostawiały niedosyt względem oczekiwań wobec tak ważnych nazwisk. EP'ka Any Ideas zapowiadająca nowy album niczego nie wyjaśniała - z jednej strony miliśymy syntezatorowy pasaż (od czasu dokumentu Romualda Karmakara wiemy, ze Ricardo buduje kolekcje modułowych synzezatorów analogowych), z drugiej odrzut z sesji VascoDependent And Happy z Vasco łączy na pewno rozmach, fragmenty synzeatorowe oczywiście są, ale nie przytłaczają kompozycji. Częściowo jest tu kontynuacja pomysłów z Sei Es Drum (absurdalne partie wokalne), Re:ECM (sample perkusyjne i nagrania terenowe;  Max Loderbauer pojawia sie zresztą w paru utworach), wreszcie popisowe interpeetacje tematów etnicznych (mistrzowski "I'm Counting"). Nie ma rewolucji, Villalobos nie odkrywa nowych terytoriów, raczej solidnie się okopuje tam gdzie doszedł. Jeśli są poszukiwania to w głąb, podobnie jak w przypadku ostatniego albumu Actress, R.I.P (do którego szczególnie zbliżają się utwory nagrane wspólnie z Atom Heart, na piątej płycie zestawu). A już całkiem przy okazji otrzymaliśmy wciągające, miejscami przebojowe kompozycje.

środa, 5 września 2012

1912-1992




Lata temu, po tym jak postanowiłem poświęcić życie muzyce, zauważyłem, że ludzie odróżnają hałas od dźwięków. Postanowiłem podążać za Vares'em i walczyć o hałas, być po stronie słabszych.
John Cage, The Future of Music


            O   nasza technologia
makes the reVolution
   z nas możEmy
           pRzekształcić umysłowość
 mamy jedną Planetę
planeta przeObraziła się
          w Pojedynczą osobę
      tylko Usunąć bariery
   to takie Logiczne
         dziAłanie
            Twórcze
          dzIałanie
            O
      działaNie umysłu
      od porAżki do porażki
           aNarchia    bez obietnic
         aż Do
         ostAtecznego
           tRiumfu
            Twórczy umysł

John Cage, Przeludnienie i sztuka



Valerio Tricoli, Lillevan, Werner Dafeldecker, Kody 2012


Z okazji setnej rocznicy urodzin Johna Cage'a niespodzianka - nagranie Williams Mix - wersja rozszerzona z tegorocznych Kodów.

wtorek, 4 września 2012

Mixtape #111 - Analog Heaven


Radio Sitka nadal w stanie spoczynku, nie zapominamy jednak o naszych drogich słuchaczach. Na początek roku szkolnego krótka powtórka z analogowej syntezy dźwięku. The shape of heaven to come.

sobota, 1 września 2012

Sierpniowe rzeźby dźwiękowe


Koniec sierpnia przyniósł nam dwie nowe rzeźby dźwiękowe - "Making the walls quake as if they were dilating with the secret knowledge of great powers" Katarzyny Krakowiak i "Moulins" Tomasza Krakowiaka (zbieżność nazwisk przypadkowa). Choć tak bardzo różne formalnie i znaczeniowo, to jednak odwołujące się do tej samej tradycji sztuki dźwięku.


Krakowiak K.

Symulacja rozchodzenia się fal dźwiękowych (rzut poziomy), 2012, model akustyczny, opracowanie: Andrzej Kłosak © Katarzyna Krakowiak


Praca Katarzyny Krakowiak zbiera dźwięki konstrukcji (ścian, podłogi, wentylacji) i otoczenia pawilonu polskiego na weneckim Biennale Architektury, a następnie wzmaciając je i przetwarzając tworzy z nich konstrukcję dźwiękową z wykorzystaniem akustyki wnętrza tegoż pawilonu. Pomysł sam w sobie nie jest nowy w świecie sztuki dźwięku, czego zresztą kurator (Michał Libera) nie ukrywa - materiały promocyjne wystawy zawierają opis kompoyzji opartej na tej samej idei Alvina Luciera Shelter (1967), a integralną częścią wystawy jest książka ze zbiorem tekstów poświęconych dźwiękowi, przestrzeni i architekturze, gdzie znajdziemy teksty artystów odpowiedzialnych za podobne projekty - m. in. wspomianego Alvina Luciera, Davida Toopa, Francisco Lopeza, Jean-Luc Guionneta, Toshiya Tsunody, Erica la Casy. Mimo to pomysł doświadczania architektury przez dźwięk przekonał polskie jury architektów, jak i zdobył wyróżnienie na samym Biennale. Zapewne to zasługa bardzo dobrej realizacji, za którą odpowiadają m.in. akustyk wnętrz Andrzej Kłosak (znany np. z projektu Ekspektatywa i towarzyszącej mu publikacji) i reżyser dźwięku Ralf Meinz (członek grupy Zeitkratzer). W artykułach na temat tej pracy podkreśla się kwestię świadomości dźwiękowej samych architektów, co być może wazażyło na decyzjach jurorów. Myślę, że szczególnie w polskim kontekście ciągłych problemów akustycznych sal koncertowych, klubów muzycznych czy nawet wystaw ze sztuką zawierającą dźwięk, temat ten jest szczególnie ważny. I nie dotyczy on jedynie architektów, ale właśnie przede wszystkim artystów, kuratorów i organizatorów, którzy o zachowaniu dźwięku w przestrzeniu nadal mają dość nikłe pojęcie.


making the walls quake sound sculpture at the polish pavilion from designboom on Vimeo.

Krakowiak T.

Tomasz Krakowiak podczas festiwalu Musica Genera 2004
Najnowsza praca Tomka Krakowiaka ma czysto dźwiękową postać. Wydane przez Bocian Records nagrania zrealizowanę na akustycznych instrumentach perkusyjnych z muzyką perkusyjną mają niewiele wspólnego. Każdy utwór nosi nazwę konkretnego miejsca i lub obecnego w nim zdarzenia dźwiękowego. Krakowiak nagrywając jednostajną grę na określonym instrumencie stara się stworzyć wrażenie nagrania terenowego danego miejsca. Bogata paleta barw jego technik gry i intuicja dźwiękowa przyniosły sukces temu projektowi. Nagrań słucha się wyśmienicie, oscylują pomiędzy subetlnymi brzmieniami pojedyńczych wibracji metalu, przez mechaniczne zgrzyty, na mięsistej ścianie dźwięku skończywszy. Muzyka z jednej strony abstrakcyjna, jednak bardzo fizyczna i zaskakująca swą bezpośredniością. To jeden z nakciekawszy projektów tego roku z kręgu z kręgu free-imrpov. Mimo, źe nie jest to typowa muzyka improwizowana, gdyż mamy tu do czynienia z  konstrukcjami typowymi dla rzeźb dźwiękowych - brak dramaturgii i tematów muzycznych, wszystko dzieje się jedynie w fakturze dźwięku i jego warstwowym relacjom. Jest to ogólnie ciekawe zjawisko wśród perkusistów, którzy na codzień grają w składach free-improv, ale w swojej solowej twórczości skupiają się na czysto sonorystycznych poszukiwaniach - warto tu wspomnieć ostatnie płyty Will Guthrie'go (Sticks, Stones and Breaking Bones, 2012), Chrisa Corsano (Cut, 2012) czy Eli Keszler (Cold Pin, 2011). Jednak i na tym tle najnowsza płyta Tomka Krakowiaka wypada nad wyraz oryginalnie.

Wieczny dźwięk

Z definicji rzeźba dźwiękowa polega na trwałej konstrukcji z budulca dźwiękowego, a więc czymś przeciwnym do utworu muzycznego, który z natury jest czasowy. Jest to szczególnie niecodzienny pomysł jeśli weźmiemy pod uwagę naturalną percepcję człowieka, gdyż zmysł słuchu odpowiada za poczucie czasu, a wzroku za poczucie przestrzeni (co ma szczególnie znaczenie ma to w filmie i pracach wideo). Erika Satie, postulującego odejście od zasad harmonii jako podstawowego budulca muzycznego na rzecz podziałów czasowych. Cage kontynuował tę mysł, skupił się na znaczeniu ciszy, ale ze względu na znaczenie przypadku w swoich kompozycjach był nadal zależny od czasu. Dopiero minimalizm La Monte Younga rozpoczął próbę zerwania z czasem w muzyce poprzez wielogodzinne kompozycje oparte na systemach nierównomiernie temperowanych czy pierwsze instalacje dźwiękowe w rodzaju "Dream House". Otworzyło to później drogę do wielu gatunków muzycznych, w których czas ma drugorzędne znaczenie, ustępując pola samemu dźwiękowi - techno, noise, drone music, sonoryzm. Idąc tym tropem można uznać, że rzeźba dźwiękowa zrywając całkowicie z pojęciem czasu, jest najbardziej rozwiniętą formą awangardy muzycznej.

Poniżej krótki dokument o jednej z klasycznych prac Harryego Bertoi, pioniera rzeźby dźwiękowej (i nie tylko):


Harry Bertoia’s “Golden Arbor”, a short by Steven Sebring for Joe Fresh from Joe Fresh on Vimeo.